Makaron z pulpecikami

Chińszczyznę uwielbiam za to, że jest prosta w przygotowaniu i oferuje wachlarz niezwykle wyrazistych smaków i zapachów.
SOS:
- 350 g mięsa mielonego
- 1/3 szklanki mleczka kokosowego
- 8 szt. świeżych pomidorków cherry
- 1 szt. cebula
- 4 szt. boczniaki
- 1 garść kiełków rzodkiewki
- 1 łyżka gotowego sosu Kanokwan Red Curry Paste (Gluten free)
- 1 łyżka sosu rybnego
- pieprz sól
MAKARON:
- 2 szt. opakowania makaronu fettuccine lub ryżowego
SAŁATKA:
- 1 szt. sałata pak choy
- 3 łyżki świeżego soku z pomarańczy
- sól i pieprz do smaku
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- Boczniaki kroimy w paski, cebulę i czosnek w kostkę i podsmażamy na oleju.
- Dodajemy pokrojone na połówki pomidorki i smażymy dalej.
- W odrębnym garnku podgrzewamy mleczko kokosowe (ja kupuje Real Thai – jedyne jakie znalazłam bez dodatków) z łyżką sosu Kanokwan Red Curry Paste (do kupienia w Żabce lub w Carrefour), do połączenia składników. Dodajemy sos rybny. Doprawiamy do smaku.
- Z mięsa formujemy niewielkie kuleczki (ok 3 cm) i smażymy na oleju kokosowym na drugiej patelni.
- W międzyczasie gotujemy makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu. (Makaron Dieta Pasta Fettuccine kupuje w Almie).
- Do boczniaków dodajemy sos oraz usmażone pulpeciki. Dodajemy odcedzony makaron i mieszamy do połączenia składników.
- Podajemy posypane kiełkami.
- Żeby przygotować sałatkę, pak choy pokrój na kawałki wielkości gryza, polej sokiem z pomarańczy, oliwą i przypraw do smaku.
Chińszczyznę uwielbiam za to, że jest prosta w przygotowaniu i oferuje wachlarz niezwykle wyrazistych smaków i zapachów.
Pamiętam czasy kiedy jeszcze mieszkałam w Warszawie i cały plac Konstytucji był utkany budami z chińszczyzną, a w wolnej chwili od zajęć na uczelni pędziło się tam coś zjeść. W sumie nie była to taka zła opcja, a nikt się wtedy nie zastanawiał nad higieną czy zawartością glutenu (a co to w ogóle jest!?) w sosach.
Coś było w tej chińszczyźnie, że człowiekowi od razu ciekła ślinka. Kuciak w pieciu ćmakach to była klasyka.
Poniższy przepis to moja wariacja – pomieszanie ostro-słodkiej chińszczyzny, do której dodałam delikatne pulpeciki i słodkie pomidory, które to kojarzą mi się z włoskim jedzeniem. Mimo, że te kraje leżą tak daleko od siebie to jednak ich smaki do siebie pasują w tej potrawie.

