Gulasz z jelenia

Gulasz z jelenia

Monika Piasecka
Bardzo lubię jednogarnkowe dania, bo są bardzo praktyczne. Niewiele się brudzi w kuchni. Wystarczy powrzucać do gara i zapomnieć na 2-3 h, bo samo się gotuje 🙂 Kupiłam 1,5 kg mięsa z jelenia w zaskakująco (i może podejrzanie) dobrej cenie w Makro (głęboko mrożone za 33 zł za 1 kg) z myślą o gulaszu. Dziczyzna jest idealna na tego typu dania.
3 hours
Total Time 3 hours
Servings 6

Ingredients
  

  • 1,5 kg karkówki z jelenia
  • 8 szt. cebul
  • 4 szt. ząbki czosnku
  • 500 ml passaty pomidorowej
  • 250 g boczniaków
  • 1 czubata łyżeczka ostrej papryki
  • 3 łyżki prawdziwego masła
  • 3 łyżki oliwy z oliwek
  • 10 ziarenek pieprzu czarnego
  • 6 ziarenek jałowca
  • 2 łyżki świeżego rozmarynu
  • 1 szczypta sól himalajska

Instructions
 

  • Mięso z jelenia pokrój na ok. 3 cm kawałki. Osusz.
  • W dużym garnku rozgrzej oliwę z oliwek i na dużym ogniu podsmaż mięso przez parę minut (chodzi o szybkie zamknięcie porów i zatrzymanie smaku).
  • Mięso wypuści trochę soków i zacznie tworzyć się sos.
  • Dodaj masło i podlej wodą  (lub bulionem jeśli masz) na tyle, żeby pokryć całe mięso.
  • Pokrój cebulę w cienki półplasterki, a czosnek posiekaj drobno i wrzuć do garnka.
  • Wrzuć przyprawy ( z wyjątkiem soli i rozmarynu) i wlej passatę.
  • Gotuj na małym ogniu ok 2-2,5h od czasu do czasu mieszając, aż mięso będzie miękkie, a cebula się rozpadnie i zagęści sos.
  • W międzyczasie pokrój boczniaki na cienkie paski i wrzuć do gulaszu, dodaj rozmaryn i sól do smaku.
  • Gotuj jeszcze ok 30-40 min.
  • Gulasz można podać z ziemniakami i wiejską śmietaną

Notes

Nie robiłam jeszcze dochodzenia w tej sprawie ale podejrzewam, że dziczyzna dostępna w sklepach typu Makro to nie jest prawdziwa dziczyzna upolowana przez myśliwego, tylko normalnie hodowlane zwierzęta. Nie widziałam takiej hodowli na skalę masową, więc nie podejrzewam żeby mięso było skażone antybiotykami czy sterydami, ale nie będzie to mięso zwierzęcia, które biegało całe swoje życie po lesie, na wolności. Tak czy inaczej i tak jest o niebo lepsze od „niedziczyzny”. Człowiek przez lata nauczył się krzyżować świnie, krowy itd, a z dziczyzną jeszcze nie zdążył się rozpędzić, stąd takie mięso jest w swojej naturalnej formie.
A wracając do samego mięsa, to dziczyzna jest mięsem dość chudym (100 g wieprzowiny to 300 kcal, a 100 g dzika tylko 108 kcal.), bo zwierzęta są aktywne na wolności więc są fit :). Nie to, żeby mnie jakoś specjalnie interesowały kalorie, bo ich nie liczę, chcę tylko pokazać różnicę. Jest bardzo zasobne w żelazo (dla anemików), cynk (dba o układ odpornościowy i trawienie) i zawiera bardzo dużo białka (ok 24-30 g na 100 g). Poza tym mięso zwierząt hasających na wolności zawiera niewiele kwasów omega 6 (mają działanie prozapalne), a to dlatego, że zwierzęta jedzą to co znajdą w lesie, a nie są karmione modyfikowaną kukurydzą. Zwierzęta z tradycyjnych hodowli takie jak świnie czy kurczaki karmione są zbożami, które powodują, że zwierzęta szybko rosną, mają większą zawartość tkanki tłuszczowej, w ktorej kumulują się toksyny i wyższą zawartość kwasów omega 6, które obwinia się min. za powodowanie cukrzycy, Reumatoidalnego Zapalenia Stawów, nowotworów.
Warto dodać do chudej dziczyzny trochę więcej tłuszczu – smalcu, prawdziwego masła, żeby mięso było bardziej aksamitne i nabrało głębokiego smaku. Jeśli nie lubicie specyficznego smaku i zapachu dziczyzny można je zmieszać pół na pół z innym mięsem np. z wieprzowiną. Wiele lat jedzenia kiepskiej jakości mięsa zepsuło nam smak, ale smak dziczyzny to smak prawdziwego mięsa. Ono tak powinno smakować. Lasem, jałowcem, ziołami.
Gdzie jeszcze można kupić dziczyznę? Np. w słynnym już sklepie internetowym www.befsztyk.pl (mrożone lub świeże). Jeśli macie możliwość, warto znaleść myśliwego, który sprzeda Wam całego dzika lub sarnę. Możecie go wziąć na spółkę ze znajomymi i zamrozić w kawałkach, albo zrobić długo dojrzewającą kiełbasę.
Jeśli macie jakieś swoje zaprzyjaźnione miejsca lub sklepy internetowe z dziczyzną dajcie znać w komentarzach.