Naleśniki kasztanowe z truskawkami (łatwe)

Sezon truskawkowy wreszcie się zaczął! Cały rok czekałam na świeże truskawki. Zamroziłam trochę na zimę, ale to zupełnie nie to samo. Zawartość zamrażarki wylądowała w koszu, bo żadne z nas nie chciało ich jeść po rozmrożeniu. Mogłam z nich zrobić lody, rozmrażając częściowo, a potem miksując z mlekiem kokosowym, ale jakoś nie miałam ochoty na lody zimą. 

  • 8 czubatych łyżeczek mąki kasztanowej
  • 2 szt. jaja
  • 2 czubate łyżki oleju kokosowego
  • 1/2 łyżeczki sody
  • szczypta soli
  • 2 szklanki truskawek
  • olej kokosowy do smażenia
  1. Olej kokosowy rozpuść w rondelku i odstaw do ostygnięcia.
  2. Jaja zmiksuj z olejem, dodaj przesianą mąkę, sodę i sól.
  3. Na patelni o średnicy ok 10-12 cm rozgrzej olej kokosowy i wlewaj po 1/4 ciasta smażąc na średnim ogniu. Ciasto delikatnie urośnie, więc wylewać należy cienką warstwę.
  4. Pokrój po 1-2 truskawek na plasterki i ułóż na każdym smażącym się naleśniku.
  5. Obróć i smaż z drugiej strony. Z drugiej strony uważaj, żeby truskawki się nie przypaliły.
  6. Podawaj z resztą truskawek i ew. gęstym mlekiem kokosowym lub niepasteryzowaną, tłustą śmietaną ze wsi.

Sezon truskawkowy wreszcie się zaczął! Cały rok czekałam na świeże truskawki. Zamroziłam trochę na zimę, ale to zupełnie nie to samo. Zawartość zamrażarki wylądowała w koszu, bo żadne z nas nie chciało ich jeść po rozmrożeniu. Mogłam z nich zrobić lody, rozmrażając częściowo, a potem miksując z mlekiem kokosowym, ale jakoś nie miałam ochoty na lody zimą.

Po południu zwykle mam ochotę na coś mocno węglowodanowego, więc wybrałam mąkę kasztanową (tutaj więcej o właściwościach tej mąki), która bardzo dobrze komponuje się z owocami. Ostatnio lubię ją nawet bardziej niż kokosową. Poza tym mąka kasztanowa nie jest taka kapryśna jak kokosowa, a naleśniki są bardziej zwarte i mają mniejszą tendencję do rozpadania się niż te same z mąki kokosowej. Chyba bym ją poleciła początkującym paleo kucharzom, bo wiele osób narzeka, że nie potrafią piec na kokosowej i wszystko im się rozpada. Dziwią się, że mnie wychodzi i gdyby nie dowody w postaci zdjęć, to nie daliby wiary, że się da.

Robiłam już te naleśniki bez owoców, w tych samych proporcjach składnikowych, i wtedy zjadłam je do obiadu. Więc widać, że zastosowań może być wiele.

Dodatkowo przepis jest bardzo prosty, łatwy w wykonaniu, jest niewiele składników i szybko się robi.

Żeby moje naleśniki nie wystygły kiedy je pojedynczo smażę, wkładam je do lekko nagrzanego piekanika dla podtrzymania temperatury.

Smacznego i dajcie znać w komentarzu czy wyszły.

Śniadania
Kuchnia europejska