Pasztet z wątróbki indyczej

Nie można się uprzedzać do wątróbki. Wiem, że wielu odraża jej zapach i smak. Ja też jej kiedyś nienawidziłam, ale to się zmieniło kiedy dowiedziałam się jak jest zdrowa. To prawdziwa kopalnia witamin i minerałów. Szkoda rezygnować z tego naturalnego dobrodziejstwa. Szczególnie polecam ją moim klientom, którzy cierpnią na choroby autoimmunologiczne, bo ma ogromne właściwości leczące.
- 500 g wątróbki z indyka (może być inna)
- 2 szt. jaja
- 100 g słoniny
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 2 ząbki czosnku
- 1/2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
- 1/2 łyżeczki chilli w proszku
- świeże zioła tymianku i cząbru
- sól
- pieprz
- masło do smażenia wątróbki i wysmarowania formy
- Wątróbkę umyj i dokładnie oczyść z błonek, po czym pokrój na mniejsze kawałki.
- Rozgrzej masło na patelni i na dużym ogniu krótko podsmaż wątróbkę – ok 2-3 min z każdej strony.
- Odstaw do ostygnięcia.
- W międzyczasie pokrój na mniejsze kawałki słoninę, wyciśnij czosnek i włóż do miksera z ostrzem (nie mam maszynki do mięsa, więc używam miksera).
- Rozgrzej piekarnik do 180C i przygotuj drugą brytfankę, nalej do niej gorącej wody – będziemy w niej piec pasztet, to po to żeby nie był suchy, ani twardy.
- Dodaj ostudzoną wątróbkę i zmiel wszystko na wysokich obrotach kilka minut, aż powstanie bardzo gładka masa.
- Zmniejsz obroty miksera i dodaj jaja, mąkę i przyprawy. Świeże listki ziół trzeba oddzielić od grubych łodyżek.
- Dopraw tak, żeby pasztet nie był mdły, ale lekko pikantny i wyrazisty w smaku.
- Formę do pieczenia wysmaruj grubo masłem, podsyp mąką ziemniaczaną i wyłóż pasztet wyrównując powierzchnię.
- Włóż formę z pasztetem do wcześniej przygotowanej brytfanki z wodą i piecz ok 45-55 min.
Nie można się uprzedzać do wątróbki. Wiem, że wielu odraża jej zapach i smak. Ja też jej kiedyś nienawidziłam, ale to się zmieniło kiedy dowiedziałam się jak jest zdrowa. To prawdziwa kopalnia witamin i minerałów. Szkoda rezygnować z tego naturalnego dobrodziejstwa. Szczególnie polecam ją moim klientom, którzy cierpnią na choroby autoimmunologiczne, bo ma ogromne właściwości leczące.
Ważne żeby wybierać dobrej jakości wątróbkę. Osobiście nie kupuję wątróbki kurzej, a już na pewno nie w „zwykłych” sklepach, bo się po prostu boję. Bardzo smaczna jest z indyka i królika. Obie kupuję u Gugulskiego na Starym lub Nowym Kleparzu w Krakowie. Ale mają też parę innych sklepów w Nowej Hucie, poza tym dostarczają mięso i podroby również do Tarnowa (we wtorki) i Warszawy (w czwartki).
Nie ma wymówki dla tych, którzy uważają, że na zdrowe odżywianie potrzeba dużo pieniędzy, bo 1 kg wątróbki z indyka kosztował mnie niecałe 7 zł, a z królika kosztuje 14 zł. Warto przemyśleć sprawę.
No i teraz pewnie wszyscy się zastanawiają jak tu zjeść taki pasztet z wątróbki bez chleba. Ja zjadam go w sałatce, albo kroję marchewkę na pół, która robi za chleb. A jeśli już macie zjeść ją z chlebem, to tylko wypieczonym przez siebie żytnim na zakwasie (taki jak na zdjęciu – zrobiłam z tego przepisu). Trzeba poczekać parę dni, żeby zakwas się zrobił, ale chleb na zakwasie zawiera mniej kwasu fitynowego ograniczającego wchłanianie składników odżywczych. A jak zrobimy go z żytniej mąki bio, jak w moim przypadku, to jakość chlebka będzie jak za naszych dziadków.



