Tarta z owocami leśnymi
Zawsze sobie obiecuję, że nie zajrzę do sklepów podczas wyprzedaży i nic nie kupię, bo wszystko już mam. No ale czasem człowiek przemknie tu i tam, a głowa sama jakoś leci w kierunku witryn. No i stało się. Weszłam. Obejrzałam. Zgłupiałam. Kupiłam! Nową formę na tartę. Była taka piękna. Taka słodko miętowa. Nie umiałam się jej oprzeć. Jestem słaba wiem.
SPÓD:
- 2 szt. jaja
- 3/4 szklanki mąki kokosowej
- 3 łyżki mąki kasztanowej
- 9 łyżek wiórków kokosowych
- 1/2 szklanki płynnego oleju kokosowego lub masła
- 3 łyżki miodu
- szczypta soli
- 1/2 łyżeczki sody
NADZIENIE:
- 400 ml mleka kokosowego lub wiejskiej śmietany
- 4 listki żelatyny
- 500 g ulubionych owoców leśnych
- Najpierw przygotuj spód.
- Rozgrzej piekarnik do 180C.
- W misie miksera zmieszaj jaja z przestudzonym olejem kokosowym, miodem i solą
- W oddzielnym naczyniu przesiej mąki z sodą i połącz z wiórkami kokosowymi.
- Dodaj mąki do masy jajecznej, cały czas mieszając.
- Wyłącz mikser i sprawdz rękami konsystencję ciasta, ma nie lepić się do rąk i być sprężyste. W razie potrzeby dodaj wiórków kokosowych.
- Wysmaruj foremkę (średnica ok 22-24 cm.) na ciasto olejem kokosowym.
- Wylep formę ciastem, tak żeby pokryła również brzegi do wysokość ok 1-5 – 2 cm.
- Ponakłuwaj ciasto widelcem i włóż do rozgrzanego piekarnika.
- Piecz około 25 min, aż do zarumienienia brzegów.
- Odstaw, żeby spód trochę przestygł.
- Przygotuj nadzienie.
- Listki żelatyny połam, włóż do miseczki i zalej ok 2-3 łyżkami gorącej wody i zamieszaj aż do całkowitego rozpuszczenia. Odstaw do przestygnięcia.
- Mleko kokosowe przelej do miski i dobrze wymieszaj łyżką na gładką masę.
- Połącz z przestudzoną żelatyną, dobrze mieszając.
- Wyłóż krem kokosowy na wystudzony spód i odstaw do stężenia na kilka godzin, a najlepiej na całą noc.
- Rano wdekoruj tartę owocami i zjedz 🙂
Zawsze sobie obiecuję, że nie zajrzę do sklepów podczas wyprzedaży i nic nie kupię, bo wszystko już mam. No ale czasem człowiek przemknie tu i tam, a głowa sama jakoś leci w kierunku witryn. No i stało się. Weszłam. Obejrzałam. Zgłupiałam. Kupiłam! Nową formę na tartę. Była taka piękna. Taka słodko miętowa. Nie umiałam się jej oprzeć. Jestem słaba wiem.
W związku z tym już myślałam jaką tu by upiec letnią piękność. I wymyśliłam. Wymyśliłam, że to będzie prosta tarta owocowa, bo sezon w pełni, a na straganach tak kolorowo, że wszystko bym kupiła.
Kto czyta mojego bloga, to ten spód już zna. Delikatnie go podrasowałam, ale że jest sprawdzony to nie kombinowałam za dużo. Ci z Was, którzy nie mają jeszcze doświadczenia w wyrabianiu ciasta na paleo tartę niech się nie dziwią, że to nie jest elastyczny spód, który da się pięknie rozwałkować i na wałku przenieść do formy. O nie, aż tak dobrze nie jest. Nie oznacza to, że jest bardziej uciążliwie. Powiedziałabym nawet, że łatwiej i szybciej. Trzeba brać kawałki ciasta i po prostu wylepiać nim formę tarty używając swoich sprawnych paluszków. I tyle.